Para wkracza przez portal do nowej rzeczywistości. Ku ogólnemu zdziwieniu, w środku przebywają same koty. Część siedzi wygodnie na kanapach i w fotelach, sącząc gorącą czekoladę, grzańce czy zimowe herbaty i miaucząc między sobą z przekonaniem. Pozostałe koty biegają po całej sali wnosząc i wynosząc talerze, kubki i resztki. Robią to z pełną gracją. Mężczyzna mruga nerwowo kilkukrotnie. Najwyraźniej nie przywykł do odrobiny magii w swojej codzienności.
M
Do której Krainy Czarów zabrałaś mnie tym razem? Nie mówiłaś nic o Narni.
A
To nie Narnia! To miejsce jest nawet lepsze!
M
No dobrze, to gdzie jesteśmy? W Kocim Królestwie?
A
Prawie.
Dziewczyna mruga i uśmiecha się tajemniczo.
A
Nie podoba ci się tutaj?
M
Podoba, ale jest tu bardzo osobliwie. Jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że obsługują mnie koty… To zazwyczaj działa w drugą stronę. My je obsługujemy. Szalona dziewczyno, gdzie ty mnie zabrałaś…
Mężczyzna śmieje się i nie umie opanować zaskoczenia. Rozgląda się po zakoconej sali.
A
Nie chciałeś być na zimnie, więc masz! Jesteśmy w Magii. Czujesz?
M
Magii?
A
Tak. Nie widzisz tego?
Mężczyzna rozgląda się po dziwacznie urządzonym pomieszczeniu, mruga kilkukrotnie, przeciera oczy i ku jego zdziwieniu wszystkie koty znikają. Zamiast tego na ich miejscach pojawiają się ludzie – mniej lub bardziej koci. Ci najkoćszszy spozierają na nowo przybyłych bez mrugnięcia okiem…
Czy ta bajeczka ma coś wspólnego z rzeczywistością? Wiesz (że ma)
bo jest takie miejsce, gdzie czasem widuję koty, często jem dobrze rzeczy i miewam cudowne pogawędki

Gdzież to?
Nazwa mówi sama za siebie
Cafe Magia
Jakoś takoś przypadki złożyły się w doskonałą całość, sprawiając, że gdy któregoś dnia tu wpadłam, okazało się, że będę wpadać jeszcze wiele razy i tak do (niemożliwego) znudzenia*
Dlaczego?
Bo: wystrój, menu i ludzie oraz niezastąpiony kot Hipolit, który czasem wskoczy na kolano
Co Cię czeka?
MENU, ostrzegam, że przytoczę tylko to, czego sama spróbowałam (a jest duuużo więcej):

- pyszne ciasta – sernik z białej czekolady, tarta czekoladowa z owocami czy ciasto marchewkowe to prawdziwe cuda
- smaczne konkrety – wrapy/tosty z różnościami, np. z wędzonym łososiem rucolą i parmezanem albo z indykiem, oscypkiem i żurawiną, doskonała zupa pomidorowa czy też pierożki – mój typ to szpinak i kurczak
- dobre napoje – gorąca czekolada, kilka interesujących rodzajów kaw i herbat, pyszne alkoholowe grzańce


ATMOSFERA, na którą wpływają:
- wystrój – wnętrza wypełnione są meblami różnych kolorów i rozmiarów, a wszystko całkiem nieoczekiwanie do siebie pasuje, przypominając jedno z pomieszczeń w Hogwarcie (nazwa zobowiązuje); dekoracje stolików przyjemnie nawiązują do sezonu i aury
- muzyka – zależnie od pory dnia leci coś, co może zainspirować – fortepiany, stare amerykańskie klasyki, pop z kategorii tych mniej chamskich albo przedświąteczne hity (moje ulubione!)
OBSŁUGA:
- bardzo miła, pomocna, chętnie znosząca moje dziwactwa i wielogodzinne posiadywanie
- potrafi umilić godziny pisarskiej pracy przyjemną konwersacją
LOKALIZACJA:
Plac Mariacki 3 – zauważ, że do Magii prowadzi najprawdziwszy portal!
OSTATNIE SŁOWA
Cafe Magia to jedno z moich pierwszych ulubionych miejsc na inspirującej mapie Krakowa. Działa bardzo pozytywnie, bo nie tylko ma wyjątkową atmosferę i miłych pracowników, ale też doskonałe menu. Jak wiadomo, nie trzeba mnie namawiać do odwiedzin, gdy serwuje się pyszności w dobrej jakości. Planuje dalej się naprzykrzać i spędzać tam niemożebnie dużo czasu! Część Cudowności powstaje własnie TAM!
Ocena: 8/8 (i nie, nikt mnie nie przekupił – no prawie…)

To kiedy widzimy się w Magii?
* Zasada Znudzalności jak widać nie zawsze obowiązuje i chwała za to (komu?)